piątek, 9 grudnia 2011

rozdział : 13.

Poczułam, że ktoś szturcha mnie chamsko za ramię. Otworzyłam oczy ze złością. Jednak zobaczyłam mamę, która próbowała mnie obudzić. Popatrzyłam na łóżko i nie było na nim Mike'a . Przestraszyłam się nie na żarty. Mama widząc moją minę odpowiedziała :
-Uspokój się . Pojechał na badania i nie chciał Cię budzić. Strasznie długo spałaś ale to wytłumaczalne.-uśmiechnęła się do mnie.
-Już się wystraszyłam, że znów mu się pogorszyło albo co gorsze... dobra nie myślę o tym - powiedziałam.
-Nie masz już się czego bać bo Mike niedługo będzie zdrowy jak ryba-powiedziała, co podniosło mnie na duchu.
-Nie wiesz kiedy wróci z badań ? -zapytałam.
-Powinien już za chwilkę- powiedziała.
-Pójdę do łazienki trochę się ogarnąć, bo nie chcę żeby mnie taką zobaczył. Wyobrażam sobie jak wyglądam.- wywróciłam oczami.
-No idź idź.- uśmiechnęła się.
Wyszłam na korytarz i skierowałam się w stronę łazienki. W końcu znalazłam. Gdy zobaczyłam się w lustrze nie mogłam uwierzyć, że aż tak okropnie wyglądam . Podpuchnięte oczy, włosy we wszystkie strony, rozmazany tusz. Porażka. Szybko się umyłam, gdyż chciałam iść do Mike'a. Uczesałam się i umalowałam. Na szczęście moja mama miała wszystko w torebce. Wyszłam z toalety i poszłam do sali. Nie było Go jeszcze ale stwierdziłam, że zaczekam. Wskoczyłam na łóżko i weszłam pod kołdrę. Zauważyłam telefon Mikiego i stwierdziłam, ze muszę się dowiedzieć kto mu to zrobił, a byłam prawie pewna, że znajdę coś w Jego komórce. I nie myliłam się. Jednak myliłam się co do Jasona. To nie on pobił mojego chłopaka. Było mi strasznie wstyd, że tak szybko Go oceniłam. Ale ta wiadomość po prostu zwaliła mnie z nóg. Nie mogłam w szoku zamknąć ust. Nagle usłyszałam chrząknięcie. Mike jechał na wózku z pielęgniarką. Było mi strasznie głupio, że złapał mnie na przeszukiwaniu Jego komórki. Byłam strasznie zła. Ale automatycznie mi przeszło, gdy zobaczyłam jak wygląda Jego twarz. Miał straszne sińce na twarzy. Uśmiechnęłam się do Niego ze współczuciem. W końcu wyszła pielęgniarka i to On zaczął temat :
-Czyli już wiesz?-zapytał.
-Tak, wiem. Przepraszam, że przeszukiwałam Twój telefon, ale musisz mnie zrozumieć. Martwiłam się o Ciebie. A Ty nic nie chciałeś mi powiedzieć. - ugryzłam się w język- znaczy nie miałeś kiedy. I nie mogę uwierzyć, dlaczego On ? O co Wam poszło ? ! Jak On mógł Ci coś takiego zrobić ?-zapytałam
-Kate... To ja zacząłem. Nic więcej nie musisz wiedzieć.-odpowiedział, na co ja się strasznie wkurzyłam i nerwy mi puściły.
-Słucham !? Nic więcej nie musisz wiedzieć? ! I tyle masz mi do powiedzenia ?! Ja tu modliłam się o to, żebyś przeżył a Ty nawet nie chcesz mi wyjaśnić po co ja tu byłam, po co Ty tu byłeś ? No wiesz co ? Tego to się akurat nie spodziewałam. Myślałam, że sobie ufamy. Ale chyba się pomyliłam. Cześć.-wybiegłam z płaczem.
Myślałam, że mnie chociaż zawoła, nie pozwoli mi odejść. Rozczarowałam się. Wybiegłam ze szpitala i ruszyłam do domu spacerem. Musiałam to sobie wszystko przemyśleć. Jednak moje myśli nagle przeszył dzwonek komórki. Popatrzyłam na wyświetlacz i myślałam, że tam zaraz padnę. Dzwonił Alex. Jak On mógł jeszcze do mnie dzwonić po tym co zrobił swojemu najlepszemu kumplowi ? ! Jednak odebrałam , bo chciałam usłyszeć co ma do powiedzenia.
-Słucham?-zapytałam.
-Kate? Możemy się spotkać ? Musimy pogadać.-odpowiedział. Chyba nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji i mojego humoru.
-Słucham ? ! Musimy pogadać ? Spotkać? Alex czy ja się czasem nie przesłyszałam ? Ty po tym co zrobiłeś Mike'owi jesteś taki spokojny i opanowany ? I jeszcze śmiesz do mnie dzwonić ? No naprawdę chamstwo.-powiedziałam do słuchawki.
-Katt. Proszę Cię daj mi tylko wyjaśnić. Spotkaj się ze mną proszę w parku dziś o 16.-powiedział.
Zastanawiałam się chwilę nad tym i odpowiedziałam :
-Dobra. Cześć.
Rozłączyłam się i normalnie chciałam wszystko rozwalić. Jaki dupek ! Byłam już koło domu. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam tam Alexa. Chyba mnie nie zauważył więc zapytałam głośno :
-Co Ty tutaj robisz ?
-O Kate. Właśnie czekałem na Ciebie. Stwierdziłem, że to nie może poczekać . Muszę Ci to teraz wyjaśnić.
Podszedł do mnie. Odpowiedziałam Mu:
-Chociaż tyle.
Nic nie mówił przez dłuższą chwilę tylko przyglądał mi się. Strasznie dziwnie się czułam. Nagle zaczął się do mnie przysuwać. Nie za bardzo wiedziałam o co chodzi. Przysunął swoją twarz do mojej tak, że dzieliły je centymetry. I wszystko nagle, zaczęło mi się układać. Odsunęłam się od Niego w szoku. Wykrzyczałam Mu w twarz:
-Co Ty robisz ? Człowieku Ty jesteś z moją przyjaciółką !
-Katt. Chciałem Ci powiedzieć. Od dawna jestem w Tobie zakochany. Natalie jest piękna, zabawna i kochana. Ale to tylko dobra przyjaciółka. Nic więcej. Ty jesteś dla mnie ważniejsza.
Znów zaczął się do mnie przysuwać chcąc mnie pocałować.
-Wynoś się stąd ! W tej chwili ! Nie chcę Cię na oczy widzieć ! Brzydzę się Tobą. Jak mogłeś coś takiego zrobić Natt. ? ! W ogóle zdajesz sobie sprawę co ona teraz czuje ? Jesteś zwykłym sukinsynem. Trzeba było nie zaczynać z nią kręcić, kiedy dziewczyna się zakochała. Jesteś egoistą. Myślisz tylko o sobie a innych masz w dupie, to co czują. Wynoś się stąd.
Wybiegłam szybko w stronę domu i trzasnęłam drzwiami. Moi rodzice się na mnie popatrzyli ale widzieli jak bardzo jestem wkurzona, zła, smutna i nie pytali o nic. Potrzebowałam być teraz sama. Poszłam więc na górę położyć się do łóżka. Przykryłam się kołdrą i zaczęłam strasznie płakać. Wszystko się sypnęło za jednym dmuchnięciem. Miałam dość tego dnia i nie chciałam budzić się w następnym. Myśląc nad wszystkim, usnęłam..

wtorek, 6 grudnia 2011

rozdział : 12.

Wybiegłam na salę z załzawionymi oczami. Wszystko było zamazane i potknęłam się o własne nogi. Przewróciłam się i już nie dałam rady wstać. Nie potrafiłam. Ból, cierpienie, strach, żal. To wszystko mnie przygniatało wewnątrz. Zaczęłam krzyczeć na cały głos :
-On umiera ! Ratujcie Go ! Umiera..-zaczęłam niemiłosiernie płakać. Nie mogłam się opanować. Zaczęłam cała drżeć. To wszystko, po prostu było tego za wiele jak na 16-latkę. Nie umiałam sobie z tym poradzić. Osoba, która najbardziej mnie rozumiała, właśnie umierała. Która najbardziej mnie kochała. Bez której nie potrafiłam oddychać. Zaczęłam się krztusić nie mogąc złapać oddechu. Wszystko działo się w jednej sekundzie. Lekarze biegli a za nimi pielęgniarki. Słyszałam tylko urywki z sali w której serce mojego chłopaka przestało bić. Było słychać tylko wycie monitora. Natalie podbiegła do mnie i mnie przytuliła. Potrzebowałam tego. Potrzebowałam wsparcia, powiedzenia "wszystko będzie dobrze, On będzie żyć". I właśnie takie zdanie od niej usłyszałam. Wtuliłam się w jej ramiona i płakałam. Choćbym chciała się uspokoić nie potrafiłam. Przed oczami przebiegła mi myśl: " A co będzie, jeśli On nie przeżyje ? ! Co ja wtedy zrobię ?!" . Byłam na skraju załamania nerwowego. Nie mogłam nawet podnieść się z podłogi. Nie chciałam tego robić . Marzyłam tylko o jednym, żeby mój Mike, którego tak kochałam, żeby przeżył a będę wdzięczna do końca życia. Dopiero teraz, zdałam sobie sprawę, jak bardzo jestem od Niego uzależniona. Nie wybaczyłabym sobie, gdybym usłyszała z tamtej sali wyraz "zgon". Nie przyjmowałam takiego wyjścia. Dla mnie coś takiego nie istniało. On musiał żyć, żebym ja mogła żyć . Nagle usłyszałam coś takiego : Jest ! Mamy Go !
Słyszałam tylko pikanie monitora oznaczające bicie serca i... straciłam przytomność. Obudziłam się w jasnoniebieskim pomieszczeniu. Leżałam na twardym, niewygodnym łóżku z czymś mokrym na czole, co później okazało się było kompresem. Momentalnie chciałam wstać, jednak zakręciło mi się w głowie i upadłam na poduszkę. Wcześniej nie zauważyłam, że przy mnie stoi lekarz. Powiedział:
-Uspokój się ! Musisz odpocząć bo Twój organizm jest już na wyczerpaniu.-uśmiechnął się do mnie.
-Ja muszę iść do mojego chłopaka.!-krzyknęłam na Niego ze złością.
-Jak się nazywa? Mike Like ?-zapytał uprzejmie.
-Tak ! Co z Nim ?-zapytałam z  niecierpliwością.
-Jego stan jest stabilny. Możesz Go odwiedzić, bo chyba się wybudził. Jedna z pielęgniarek chyba nawet mówiła mi, że pytał o Ciebie. Pójdę z Tobą.-odpowiedział.
-Ok- powiedziałam.
Cholernie się cieszyłam, że żyje. Podziękowałam w myślach Bogu. W końcu dotarliśmy do tej sali. Mike chyba spał. Lekarz powiedział :
-Zostawię Was samych. Tylko chwilkę, bo musi dużo odpoczywać-powiedział i się uśmiechnął.
-Dziękuję-szepnęłam i jedna łza spłynęła mi po policzku. Uśmiechnął się do mnie i wyszedł. Ja podeszłam do łóżka Mike'a i usiadłam na krześle. Patrzyłam się na Niego i zaczęłam płakać. Tym razem jednak były to łzy szczęścia. Poczułam, że Mike się poruszył i szybko starłam łzy, które spływały mi z oczu. Uśmiechnęłam się do Niego. Nie mogłam wykrztusić ani jednego słowa. Popatrzył się na mnie i nie wytrzymałam, i zaczęłam na nowo płakać. Od razu sobie pomyślałam : " A jakbym już nigdy nie miała zobaczyć jego wzroku, skierowanego w moją stronę? Jego uśmiechu." Byłam szczęśliwa mogąc Go widzieć. Zaczął mówić:
-Kate'y nie płacz. Przecież żyję . Obiecałem.-powiedział.
-Wiem- szepnęłam i jedna łza spłynęła mi po policzku, którą Mike wytarł. Przytuliłam Go i pocałowałam. Wcisnęłam się do Jego łóżka i wtuliłam się w Jego tors, oczywiście ostrożnie, bo wiedziałam, że organizm jest wykończony. Powiedziałam tyle:
-Cieszę się, że żyjesz. Kocham Cię- powiedziałam i pocałowałam Go.
-Ja też się cieszę i też Cię kocham-odpowiedział i odwzajemnił mój pocałunek.
Leżeliśmy tak przytuleni, aż w końcu zasnęliśmy. Nie mogłam uwierzyć, że jeszcze niedawno byłam na skraju załamania, depresji. Bałam się o Jego i własne życie. Wiedziałam wtedy tylko tyle, że jeśli On umrze, to ja też.  Nie mogłam sobie wyobrazić siebie bez Niego u boku. Był moją drugą połówką. Jeśliby Go zabrakło, nie byłoby mojej drugiej części. Umarłaby a wraz z Nią i ja. Nie istniałabym.

piątek, 2 grudnia 2011

rozdział : 11.

Miałam tego wszystkiego dość. Tu Jason nagle sobie o mnie przypomniał, pobił Mike'a. Już działał mi na nerwy. Muszę sobie wyjaśnić z nim tę sprawę z pobiciem. Myślałam, że się zmienił, ale się jednak pomyliłam. Napisałam do Mike'a sms'a :
" Jak tam ? :* Bardzo boli ? Martwię się o Ciebie . Długo się nie odzywasz. Proszę odpisz ! Bo tu zaraz zwariuję ! Kocham Cię !"
Martwiłam się, gdyż od rana nie napisał ani nie zadzwonił. Nie miałam pojęcia co się z nim dzieje. Poszłam do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia i do picia. Postawiłam na kanapki i kawę rozpuszczalną taką jak lubiłam. Telefon położyłam na blacie z nadzieją, że napisze. Gdy robiłam sobie jedzenie, zaczął dzwonić mój telefon. Zobaczyłam kto dzwoni, jednak był to numer nieznany. Odebrałam :
-Dzień dobry. Tu szpital w Los Angeles Pacific Allience . Czy dodzwoniłam się do Kate Winslet ?
-Tak ? O co chodzi ?- byłam przerażona.
-Dotarł do nas chłopak o imieniu Mike Like. Został pobity. Jest w ciężkim stanie. Czy mogłaby pani przyjechać ?-zapytali.
Ja słyszałam szum i czułam tylko łzy spływające mi po policzkach. Zrobiło mi się słabo i.. zemdlałam.
Obudziłam się na kanapie. Nade mną stali rodzice i Natt. Nie wiedziałam co się dzieje.. Nie mogłam sobie niczego przypomnieć więc zapytałam :
-Co się stało ?-zapytałam.
Rodzice się na mnie popatrzyli i nagle posmutnieli. Od razu przypomniałam sobie co się stało. Moje serce automatycznie przeszło w galop. Po policzkach pociekły kolejne łzy. Czułam się okropnie bezradna. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Popatrzyłam się na nich przez łzy i powiedziałam tylko:
-Jedźmy do Niego.
Nic nie powiedzieli, tylko przytaknęli . Po paru minutach siedziałam już w samochodzie nie wiedząc nawet jak się tu dostałam. Byłam zniecierpliwiona. Chciałam Go zobaczyć. W sumie to nie wiedziałam czego chcę. Obawiałam się, że może to być dla mnie szok i że tego nie przeżyję.. W końcu dotarliśmy do szpitala. Bez zastanowienia otworzyłam klamkę samochodu i wyskoczyłam, kiedy samochód zwalniał.Wszyscy za mną krzyknęli ale nie interesowało mnie to teraz. Był tylko Mike. Wskoczyłam do szpitala i pędziłam do pielęgniarki. Gdy dotarłam, szybko zapytałam :
-Nie wie może Pani, gdzie leży Mike Like ? Zadzwoniliście do mnie, żebym przyjechała.-powiedziałam przestraszona.
-A kim jesteś dla pacjenta?-zapytała.
-Jestem Jego dziewczyną- wykrztusiłam z siebie i jedna łza spłynęła mi po policzku.
-Dobra no to piętro 1 sala nr 10.- uśmiechnęła się do mnie.
Ja jednak nie ruszyłam się z miejsca, bo bałam się wejść tam i Go zobaczyć. Powiedziałam, że muszę . Pobiegłam na 1 piętro i zaczęłam szukać sali 10. 1,2,3,4.. Nosz kurde gdzie jest ta cholerna sala !- pomyślałam . W strachu aż zapomniałam, jak liczy się do 10. Jest ! Drzwi były zamknięte. Zaczekałam chwilkę, położyłam rękę na klamce, odetchnęłam i nacisnęłam.. Stanęłam w progu i to co zobaczyłam, nie było na moje siły. Musiałam stamtąd wyjść. Łzy spływały mi teraz jak strumień wody. Nie mogłam ich powstrzymać. Wyszłam i usiadłam na ziemi. Nie mogłam opanować swoich emocji, nienawiści do Jason'a . Zabiję Go ! Tylko potwór mógł coś takiego zrobić. Nie mogłam tam wejść, po prostu nie mogłam. Nagle przybiegli rodzice i mnie przytulili. Zapytali :
-Chcesz wejść z nami ? Czy sama ?
Przemyślałam to sobie, że muszę to zrobić sama. Kiedyś będę musiała to zrobić.
-Nie. Chcę wejść sama.
Wstałam i skierowałam się do sali. Otworzyłam powoli drzwi. Zamknęłam je za sobą, bo chciałam być z Nim sam na sam. Wiedziałam już, że ten widok nie opuści mnie do końca życia. Miał całą obandażowaną głowę. Spuchniętą twarz. Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Słyszałam tylko pikanie monitora. Musiałam usiąść z obawy, że znów zemdleje. Tego było dla mnie za dużo. Chwyciłam Go za rękę. Zaczęłam do Niego mówić z nadzieją, że mnie słyszy:
-Mike ! Przepraszam Cię ! Przepraszam Cię za Jason'a . Ja Go zabiję. Tylko proszę Cię, obudź się . Daj jakikolwiek znak, że żyjesz. proszę.- rozpłakałam się na dobre. Schowałam twarz w dłonie i zaczęłam się modlić. Chwyciłam Go za rękę, zamknęłam oczy i prosiłam żeby się obudził. Nagle poczułam lekkie ściśnięcie dłoni. Otworzyłam z nadzieją oczy. Obudził się ! Jak byłam szczęśliwa ! Rozpłakałam się ze szczęścia. Tak dziś dużo płakałam. Zapytałam :
-Mike ! Możesz coś powiedzieć ? Iść po pielęgniarkę ? Jezuu nareszcie się obudziłeś !- przytuliłam się do Niego .
-Ka..ka..te.- nie mógł powiedzieć nic, ale czekałam w skupieniu.
-Kate.. kocham Cię .- tyle zdołał powiedzieć. Jedna łza spłynęła mi po policzku. Bicie serca zatrzymało się a monitor niemiłosiernie wył. Pobiegłam szybko po pielęgniarkę.

niedziela, 27 listopada 2011

rozdział : 10.

W końcu przyszedł dzień, w którym miała być ta impreza. Bardzo na nią czekałyśmy z nadzieją, że fajnie spędzimy czas z Natt i z Mikiem. Miałam pomysł, więc zadzwoniłam do Natalie :
-Cześć ! Bożeee ! To już dziś ! Wyobrażasz to sobie ? !- krzyknęłam w słuchawkę.
-Haha ! Jaka głupia ! Boże aaaaa ! Będzie super !-zaczęła się śmiać.
-Dobra koniec śmiechów chichów ! Będziemy się przygotowywać u mnie ! Więc zabierz ze sobą ubrania szpilki itp. Bądź u mnie tak koło 4 !-zaproponowałam.
-Ok ! Świetny pomysł. Kurczę już jest 3. Więc idę wziąć prysznic i przygotować rzeczy i już do Ciebie idę !-odpowiedziała.- No to paa !.
-Pa!-zakończyłam rozmowę.
Byłam tak tą imprezą podekscytowana, że nie mogłam się uspokoić i skakałam z radości ! Zadzwoniłam jeszcze do mojego Mikiego . A więc wybrałam jego numer i czekałam aż odbierze. Kilka sygnałów i zaczęłam się martwić. Zakończyłam połączenie i stwierdziłam, że nie mogę być pesymistką. Pewnie poszedł gdzieś i nie wziął telefonu. Postanowiłam, że zadzwonię później. Poszłam wziąć prysznic a raczej długą kąpiel. W wannie wyobrażałam sobie scenariusz dzisiejszego wieczoru. Po długiej kąpieli, w końcu wyszłam, wysuszyłam włosy i zaczęłam przygotowywać ubranie. Postawiłam na różowe rurki na gumkę, do tego top granatowy i różową marynarkę, a do tego szpilki z platformą. Uwielbiałam kontrastować ze sobą kolory. Zaczęłam prostować włosy. W końcu usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam więc otworzyć, jednak gdy nacisnęłam klamkę, byłam strasznie zdziwiona tym kogo tam zobaczyłam. Nie było tam Natt jak myślałam. W drzwiach stał Jason. Zatrzasnęłam drzwi. Wystraszyłam się.  Popatrzyłam przez wizjer a on tam nadal stał. Dzwonił cały czas. Stwierdziłam, że muszę się dowiedzieć czego chce. Otworzyłam więc drzwi.
-Czego chcesz ?- zapytałam oschle, nie za bardzo wiedząc co ze sobą zrobić.
-Mogę wejść ?- zapytał swoim magicznym głosem.
-Hmm.. Ok. Wejdź.- odpowiedziałam, nie wiedziałam czy była to dobra decyzja.
Wszedł do środka, a ja zamknęłam drzwi. Zaprowadziłam go do salonu. Usiadł na sofie a ja naprzeciwko w fotelu.
- No więc ?- zapytałam.
- Katt.-wymówił moje imię tak jak kiedyś. Nie chciałam wracać do tamtych czasów. Za bardzo mnie zranił, jednak jego sposób wymawiania mojego imienia do tej pory mnie poruszał.
Czekałam, z myślą, że coś jeszcze doda. Odpowiedziała mi jednak cisza. Postanowiłam sobie, że nie będę upraszczała mu zadania i się nie odzywałam. Patrzyłam się na niego tępo.
-Hmm. Kate ja się zmieniłem. -powiedział, jednak nie patrzył się na mnie.
-Yhm ! aha. I co myślisz Jazz, że powiesz, że się zmieniłeś, ja Ci w to uwierzę, w tą całą Twoją świetną przemianę, wrócę do Ciebie po tym co mi zrobiłeś i będziemy szczęśliwą parą ? ! - niestety za długo się to we mnie tłumiło i tak jakoś samo ze mnie wyszło.
-Hmm miałem taką nadzieję, ale widzę, że nie będzie łatwo.-powiedział.
Nie mogłam uwierzyć w to co mówił.
- Jazz, proszę Cię.. Taka gadka to nie do mnie. Mnie nauczyło życie, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. A Ty myślisz, że przyjdziesz i tu zaczniesz przepraszać ? Zawsze wchodzisz z brudnymi butami w moje życie, które dopiero co zaczęło się układać. Przykro mi Jazz ale nic z tego. I chciałabym Cię przeprosić ale jestem zajęta. Więc proszę Cię idź już sobie.-powiedziałam ze łzą w oku, która nawet nie wiem kiedy pojawiła się w moim oku.
-Katt, proszę Cię daj mi drugą szansę ! Ja naprawdę się zmieniłem ! Dla Ciebie. Chciałem, żebyś przyjęła moje przeprosiny, które naprawdę są szczere. Nie takie jak kiedyś. Ja długo nad tym wszystkim myślałem. Doszedłem do wniosku, że nie mogę bez Ciebie żyć. Jesteś dla mnie wszystkim. ! Ja Cię nadal kocham !- powiedział to i przysunął się do mnie.
Ja jednak się oddaliłam i ta łza, właśnie zaczęła spływać mi po policzku. Nie zważałam na to.
- Jazz to już dawno się skończyło. My to zakończyliśmy 2 lata temu. Jakoś wtedy nie zależało Ci na tym, że mnie krzywdzisz . Nawet nie wiesz jak się czułam. Ja tak bardzo Cię kochałam, a Ty to miałeś w dupie ! Ja teraz jestem szczęśliwa z kimś innym. I On mnie nie skrzywdzi tak jak Ty. On mnie kocha ja Jego. Więc proszę Cię daj sobie spokój, bo i tak do Ciebie nie wrócę. Mogłeś o tym pomyśleć 2 lata temu, kiedy mnie porzuciłeś. A teraz naprawdę śpieszę się, zaraz ma przyjść Natt. Więc sory ale wyjdź już. - powiedziałam i starłam łzę z policzka.
-Kate. Przepraszam. Będę się starał o Ciebie jak tylko będę mógł i udowodnię Ci, że się zmieniłem. Ja nadal Cię kocham.- już stał w progu drzwi i kiedy chciałam zamknąć drzwi, dodał jeszcze :
- Pamiętaj, że zawsze będę czekał na Ciebie i starał się o Ciebie. Do zobaczenia.
I poszedł. Zatrzasnęłam drzwi. Padłam na ziemię i zaczęłam płakać. Trudno mi było się opanować. Byłam cała roztrzęsiona. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wstałam i poszłam na kanapę, przesyconą jeszcze jego perfumami, które tak niegdyś uwielbiałam. Zaczęłam rozmyślać. Byłam przybita. Siedziałam tak w otępieniu i myślałam nad tym wszystkim. Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek. Powiedziałam:
-Otwarte !
-Cześć Katt ! Ten wieczór należy do nas !- krzyknęła Natt wchodząc do salonu i wtedy zobaczyła w jakim jestem stanie.
Przestraszyła się, podbiegła szybko do mnie i mnie przytuliła. Wtedy to moje nerwy puściły i zaczęłam płakać. Potrzebowałam tego. Gdy w końcu się uspokoiłam zapytała :
- Katt ! Co się stało ?
-Jason tu był.-odpowiedziałam grobowym głosem.
- Słucham ?! Czego ten sukinsyn chciał od Ciebie ?!- krzyknęła ze złości.
-Uspokój się !
Opowiedziałam jej wszystko. Nie mogła uwierzyć w to tak jak i ja.
-Mam nadzieję, że nie wahasz się nad tym, prawda ? -zapytała z niepokojem.
-Natt ja już sama nie wiem. Mike'a naprawdę polubiłam i myślę, że byłabym z Nim szczęśliwa. Jednak Jazz był moim pierwszym chłopakiem i to jego tak bardzo kochałam. Zawsze będę go kochać bardziej niż innych, tych późniejszych. Mimo, że mnie tak skrzywdził, ja nie umiem o Nim zapomnieć.-powiedziałam, zakrywając twarz w dłoniach.
-Kate, to jest Twój wybór. Wiesz, że niezależnie od tego kogo wybierzesz, ja i tak będę po Twojej stronie.- powiedziała i przytuliła mnie.
- Natalie, dziękuję Ci !- przytuliłam się do niej.
-Ale teraz mała nie wolno Ci o tym myśleć ! Dziś się bawimy w Plaży i nikt nie zepsuje nam tego czasu. Będziemy tańczyć, podrywać przystojniaków i się świetnie bawić ! Idziemy się przygotowywać-powiedziała i pociągnęła mnie za rękę.
-Nati nie wiem czy to jest dobry pomysł-skrzywiłam się.
-Ojj nie ! Ja Ci nie pozwolę na zamartwianie się tym teraz !-powiedziała i pociągnęła mnie za sobą do łazienki- Nie ma zmiłuj idziemy !-uśmiechnęła się do mnie z otuchą.
Wstałam i poszłam za nią, obiecując sobie, że będę się świetnie bawić mimo wszystko.
Gdy byłyśmy w łazience i zaczęłyśmy się czesać i malować, przypomniał mi się jeden fakt.
- Natalie ? nie wiesz czasem co dzieje się z Mikie'm ?- zapytałam z nadzieją, że ona może coś wie na ten temat.
-Nie nic nie wiem. A co się stało ?-zapytała z niepokojem.
- No właśnie dzwoniłam do Niego przed wizytą Jasona i nie odbierał komórki. Martwię się trochę. -odpowiedziałam.
- Hmm dziwne. Przecież zawsze odbierał. Czekaj ja do Niego zadzwonię.- zaproponowała za co byłam jej wdzięczna.
Czekałam w milczeniu, zastanawiając się czy odbierze. I ku mojemu zdziwieniu odebrał po pierwszym sygnale.
- Cześć Mike. Tu Natt. Chciałam zapytać co u Ciebie ?-powiedziała do słuchawki.
-Hmm. Średnio a czemu pytasz?-zapytał.
-No bo jeśli się domyślasz to Twoja dziewczyna się cholernie o Ciebie martwi, bo nie odbierasz telefonu..-powiedziała.
-Hm. Przeproś ją w moim imieniu-powiedział.
- Mike, a co nie masz jaj żeby do niej zadzwonić ?-zapytała.- Co się z Tobą człowieku dzieje ?!.
- Przepraszam, ale nie mogę teraz rozmawiać. Cześć.- zakończył rozmowę.
Musiałam usiąść na wannie, bo słabo mi się zrobiło . W jeden dzień, który miał być świetny zamienił się w koszmar. Postanowiłam zadzwonić do Niego z domowego. Musiał odebrać, gdyż nie miał numeru.
Zadzwoniłam i po dwóch sygnałach odebrał i zapytał:
-Słucham?- bałam się o niego więc odpowiedziałam.
-Mike co się z Tobą do jasnej cholery dzieje. Najpierw Alex, później Jason teraz Ty.- ugryzłam się w język, miałam nadzieję, że nie usłyszał wzmianki o Jazz'u.
-Jason?! Zrobił Ci coś?-zapytał przerażony.
-Wiesz co, nieważne. Jak widać masz to wszystko gdzieś. Więc, ja też będę . Nie chcesz mi nic powiedzieć. Proszę Cię bardzo, tylko nie oczekuj, że ja cokolwiek Ci powiem i, że w ogóle się odezwę. Cześć- rozłączyłam się.
Byłam cała roztrzęsiona. Rzuciłam telefonem o podłogę i wyszłam do salonu. Byłam wściekła, że Mike nie chce mi nic powiedzieć. Natt poszła za mną i usiadła koło mnie. Nic nie mówiła, bo wiedziała, że nie potrzebuję teraz się wygadać a tylko się przytulić. Po kilkunastu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie dałam rady wstać więc poprosiłam o to przyjaciółkę:
- Natt proszę Cię otwórz i zobacz kto to- nikogo się nie spodziewałam.
-Jasne- i poszła otworzyć.
Usłyszałam tylko ciche cześć i głos bardzo dobrze mi znany.
Musiałam wstać i podejść pod drzwi. Był to Mike. Popatrzyłam na Niego i aż zaparło mi dech, co zobaczyłam. Miał sine oko i rozciętą wargę. Zaniemówiłam i moje ręce same poszły do moich ust. Do oczu napłynęły mi łzy. Nie mogłam pojąć, jak ktoś mógł mu to zrobić. Od razu rzuciłam się do Niego i przytuliłam się do Niego.
-Boże ! Co Ci się stało?!-popatrzyłam na Niego i łzy zaczęły mi spływać po policzkach.
-Nie płacz przecież ! Nic takiego! Ja się pytam co z Tobą ! O co chodzi z Jasonem ?! Co Ci zrobił?- zapytał ze złością.
-Jak mogę nie płakać jak ktoś tak Cię pobił ! Nic ważnego - powiedziałam z histerią w głosie.
-Nikt ! Mów co się stało ! -powiedział.
-Jason tu był.-wytrzeszczył na mnie oczy. Był wściekły. Opowiedziałam mu wszystko z myślą, że on także odpłaci mi tym samym i powie kto mu to zrobił.
- Co za skurwysyn! Jak go dorwę to zabiję !- krzyknął.
-Mike ! Uspokój się ! Nic takiego się nie stało.- powiedziałam i dodałam:  Teraz Ty ! Kto Ci to zrobił ? Jason ?-zapytałam.
Nic nie odpowiedział i nie patrzył się na mnie co oznaczało tylko jedno.
-Ja pierdzielę. O co poszło ?- spytałam z wściekłością.
-O Ciebie. Przyszedł do mnie o zaczął się na mnie wydzierać, żebym Cię zostawił itd.-powiedział.
-Boże ma tupet.. Muszę to skończyć raz na zawsze. - odpowiedziałam stanowczo.
- Oj nie ! Mała ja nie pozwolę, żeby się do Ciebie kiedykolwiek już zbliżył. Ja to załatwię.- powiedział.
-O na pewno nie ! Jeszcze się pozabijacie. Ja się nie zgadzam ! Rozumiesz?-zapytałam- Popatrz się na mnie i mi obiecaj, że zostawisz to w spokoju.
Popatrzył się na mnie i powiedział:
-Obiecuję.
Trudno mi było w to uwierzyć, ale ufałam mu. Postanowiliśmy, że nie pójdziemy dziś do Plaży. Wszyscy stracili na to ochotę i humor. Postanowiliśmy, że pójdziemy następnym razem.

sobota, 26 listopada 2011

rozdział : 9.

W tym czasie, w którym ja spędzałam z Mike'em, Natt także miło go spędziła do pewnego momentu..
Ewidentnie można było zauważyć, że wpadli sobie z Aleksem w oko. Trzymałam kciuki aby im się tylko udało. Przynajmniej miałam taką nadzieję, że będę w końcu ze sobą.
Pewnego dnia, po tym jak oznajmiła mi, że idziemy do Plaży, zadzwoniła do Aleka, który już wcześniej do niej pisał.
-Cześć Alex- powiedziała Nati.
-Cześć-zauważyła, że był zdziwiony tym telefonem, jednak ucieszył się, że zadzwoniła.
-Alex, bo my z Kate idziemy do Plaży 25, i tak sobie pomyślałam, że może też byś przyszedł ?-zapytała z nadzieją w głosie.
-Hmm, nie chcę dawać Ci nadziei Natalie, ale nie wiem czy będę miał wtedy czas.-powiedział oschle.
Natalie bardzo była zdziwiona tym jak dziwnie się zachowywał i mówił. Nigdy go takiego nie słyszała. Zawsze był dla niej miły i opiekuńczy, a teraz zachowywał się tak jakby ona mu coś zrobiła. Zrobiło jej się bardzo przykro z tego powodu, bo nie wiedziała co zrobiła nie tak.
-Nie ma sprawy. Tak tylko zapytałam- powiedziała, udając wesołą, a tak naprawdę serce jej się kruszyło, ponieważ naprawdę polubiła tego chłopaka. Dodała tylko jeszcze:
-To ja Ci już nie przeszkadzam. Miłego dnia. Cześć-rozłączyła się nie czekając nawet na odpowiedź, gdyż czuła, że jej nie usłyszy. Nie była pewna, ale pomimo tak krótkiego czasu znania się z Alexem, to naprawdę się jej podobał. I czasami zastanawiała się nad nim jako swoim chłopakiem, ale były to tylko chwilowe myśli, które zaraz upływały w nicość.
Stwierdziła, że zgłodniała, mimo, że nie miała apetytu po tej rozmowie, to bardzo burczało jej w brzuchu, a więc musiała coś zjeść. Poszła do kuchni, przygnębiona. Rodzice to zauważyli, jednak żadne z nich się nie odezwało, wiedząc, że jeśli Natalie chciałaby im coś powiedzieć to by to powiedziała. Także, Natt zrobiła sobie dwie kanapki, a następnie zabrała się do swojego pokoju. Uruchomiła laptop i weszła na facebook'a. Jakiś chłopak ją "zaczepił". Oczywiście, odwiedziła jego profil i z nieśmiałością stwierdziła, że jest bardzo ładny. Po chwili, usłyszała bardzo jej znany dźwięk wiadomości na czacie. Był to ten sam chłopak, który ją zaczepił. Nazywał się Simon Segal. Napisał do niej:
-Cześć ! :) Jestem Simon. Ty mnie pewnie nie znasz, jednak ja Ciebie trochę kojarzę z widzenia. Może byłaś na dyskotece w fashion ? :)
-Cześć ! :) Tak ! I ja Ciebie chyba też widziałam ;p-odpisała.
-Idziesz może do Plaży w piątek ?- zapytał.
-Tak idę z moją przyjaciółką a Ty ? :P-odpisała.
-O to fantastycznie, bo ja też idę więc może się spotkamy i potańczymy ? : *- jeszcze raz zapytał.
Natt była podekscytowana i może to się wydawać, że idzie na dwa fronty czy coś w tym stylu. Nie, Natt zrobiła bardzo dobrze, chciała pokazać Aleksowi, że nią interesują się także inni chłopcy i, że jeśli chce może mieć dobrego, który będzie ją kochał. Nie chciała wykorzystać Simona, bo naprawdę przypadł jej do gustu. Więc odpisała:
- Czemu nie ? No to spotkamy się na miejscu ;p Ja już muszę lecieć :) papa :*-napisała.
-No to świetnie :) ok. papa :*- skończył rozmowę.
Natalie dziwnie się czuła, może dlatego, że nigdy nie interesowali się nią chłopcy, gdyż ona miała swoje zainteresowania i jakoś szczególnie nie zwracała uwagi na innych chłopców. Była mimo wszystko mile zaskoczona. Oczywiście zaraz po tym zadzwoniła do Kate i opowiedziała jej wszystko.
- Poważnie ?! No to świetnie mała ! Ja Ci mówiłam, że jesteś piękna to nie chciałaś słuchać a teraz patrz ! Masz urwanie głowy -zaśmiałam się .
-No, ale jest nieziemsko przystojny ! Muszę pokazać Aleksowi, jeśli w ogóle przyjdzie na tę imprezę. Niech zobaczy, że naburmuszoną miną i wyżywaniem na mnie swoich smutków i żalów mnie nie poderwie.-odpowiedziała.
-Obawiam się, że w niedługim czasie będziesz miała ważną decyzję do podjęcia ! Więc uważaj mała co robisz ! Ja nie mówię, że źle, tylko no martwię się o Ciebie, bo boję się, że możesz sobie nie poradzić z tym wszystkim. Jednak jestem pewna, że to co zrobisz będzie właściwe! Dobra muszę kończyć bo mnie tato woła na dół.. Paa ! Buziaki-rozłączyłam się.
Może Kate ma rację? - pomyślała Natt. Położyła się do łóżka i zaczęła rozmyślać..

piątek, 25 listopada 2011

rozdział : 8.

Gdy mój kochany poszedł, zadzwoniłam do Nateego, żeby powiedzieć jej o wszystkim. Oczywiście ucieszyła się, obie byłyśmy szczęśliwe jak cholera, ale też byłyśmy bardzo niecierpliwe, gdyż ta impreza miała przyjść dopiero za 3 dni. Niby niewiele czasu, a jednak bardzo na tą Plażę czekałyśmy mimo wszystko. Wierzyłyśmy, że coś wspaniałego musi się wydarzyć. Miałam też nadzieję, że Alli z Natkiem będą oficjalnie razem. Uwierzcie pasowali do siebie jak nikt. Po prostu dwie idealnie do siebie pasujące połówki jabłka. Nawet jeśliby byli z dwóch różnych światów to cieszyłabym się tak samo. Najważniejsze było dla mnie to, aby Natt była szczęśliwa, obojętnie z kim. Mój Mike'i poszedł, a ja już za nim tęskniłam. Potrzebowałam Go jak powietrza. Trudno było mi żyć bez Niego. Nawet najmniejsza rozłąka wywoływała u mnie ogromny ból i tęsknotę. Napisałam, więc do Niego, mimo, że nie chciałam pokazać Mu jak bardzo mi Go brakuje po kilkuminutowej rozłące. Napisałam :
-Cześć skarbie ! Coś dawno się nie widzieliśmy. Czekam na Ciebie w domu ! Kocham Cię !!
I nacisnęłam "wyślij". Zaczęłam się śmiać, wyobrażając sobie minę mojego skarba. Już za chwilę odpisał :
-Już biegnę ! Też Cię kocham najbardziej na świecie moja mała Księżniczko !
Opadła mi szczęka ! Nie spodziewałam się takiej reakcji. Ale ucieszyłam się, że dla Niego to także jest trudne, gdy nie ma mnie koło siebie. Tym pokazał, jak bardzo mnie kocha. Usiadłam przy telewizorze, a raczej się położyłam, bo trochę byłam niewyspana co dopiero teraz się ujawniło. I nawet nie wiedząc kiedy zasnęłam. Obudziłam się jak już było ciemno. Od razy wyskoczyłam z łóżka. ! Przecież Mike miał przyjść ! Jednak ku mojemu miłemu zaskoczeniu Mike "siedział" na ziemi. Gdyż zasnął przy mnie. Jakie to było słodkie. Chciałam go położyć na łóżku, bo pewnie nie było mu wygodnie, ale nie chciałam go zbudzić, a poza tym przecież bym go nie uniosła. Także poszłam po koc z mojego pokoju i okryłam Go nim. Był taki kochany i bezbronny gdy spał. Uwielbiałam na Niego patrzeć. Poszłam do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia, gdyż trochę zgłodniałam. O dziwo moi rodzice byli tam. Bardzo mnie to zdziwiło, ale przywitałam się z nimi. Mama oczywiście zaczęła rozmowę:
-Co ten przystojniak tu robi ?-spytała i uśmiechnęła się
-Mamo ! przypominam Ci, że to mój chłopak - zaśmiałam się i mówiłam dalej- przyszedł drugi raz, bo nie mieliśmy nic do roboty, ale ja czekając na Niego zasnęłam i obudziłam się dopiero teraz a On spał przy mnie.-powiedziałam mimowolnie się uśmiechając.
-Gdzie Ty takiego chłopaka znalazłaś ? Normalnie prze fajny chłopak- powiedziała przytulając mnie.
-Hmmm.. Nie wiem ? Chyba z Nieba !- zaśmiałam się.
Zrobiłam sobie kanapki i herbatę, przyniosłam sobie laptopa do salonu, gdzie spał mój aniołek i otworzyłam fejsa. Od razu dałam, odpowiedź do pytania, czy przychodzę na tę imprezę. Automatycznie wszystko sobie wyobraziłam. Ah ! Będzie cudownie- pomyślałam. Coś tam jeszcze popatrzyłam po kwejku i besty i włączyłam muzykę cichutko aby nie zbudzić Mike'a. I zamknęłam laptopa i zaczęłam wcinać kanapki i pić herbatkę. Gdy tak jadłam, cały czas patrzyłam się na Niego. Nie wyobrażacie sobie jak byłam cały czas wesoła:
-kochałam Go a On mnie.
-nie mogliśmy bez siebie żyć
-moi rodzice wręcz Go uwielbiali
-moja przyjaciółka miała przyszłego chłopaka także cudownego
Czego chcieć więcej. Zaczęłam się śmiać, czym Go zbudziłam. Otworzył oczy i nie wiedział co się dzieje. Pewnie też po chwili zdał sobie sprawę gdzie jest i co robił. Uśmiechnęłam się do Niego uroczo i podeszłam do Niego dając mu wielkiego i namiętnego całusa w usta ! Aż się uśmiechnął. Powiedziałam :
-Dzień do.. a raczej wieczór mój skarbie ! - zaśmiałam się jeszcze raz Go całując.
-Mhm.. takie powitania po śnie mógłbym dostawać zawsze- uśmiechnął się do mnie i odwzajemnił mój pocałunek. Ah był nam tak dobrze ze sobą.
-Jeśli zasłużysz to oczywiście - powiedziałam i poczochrałam Go po włosach. Przytulił mnie i oboje milczeliśmy. Wystarczała nam cisza i to było u nas najpiękniejsze. Nie musieliśmy mówić, żeby nawzajem siebie rozumieć.
Było aż tak późno, że musiał iść, bo Jego mama musiała się martwić. Nie chciałam Go wypuścić. Pocałowaliśmy się czule na pożegnanie, ale nie miałam Go dość i przysunęliśmy się do siebie. Niestety musiał iść i Go wypuściłam. Poszłam jeszcze do kuchni odnieść naczynia, wzięłam laptopa, powiedziałam wszystkim dobranoc i poszłam na górę .

środa, 16 listopada 2011

rozdział : 7.

Dziś Natalie zadzwoniła do mnie z pewną propozycją.
-Cześć mała-powiedziała.
-Cześć? Żartujesz sobie ? Ja mogłabym jeszcze spać z 2 godziny ! Kobieto jest 10 a Ty mnie tak perfidnie budzisz .-powiedziałam pół żartem, pół serio.
-Dobra nie chcesz wiedzieć tak wspaniałej rzeczy na której mogłoby się dużo wydarzyć, ale przecież Ty nie chcesz bo narzekasz, że Cię obudziłam. Twoja strata.-odpowiedziała.
Czułam jak jej kąciki ust się podnoszą, wyczuwając zwycięstwo, gdyż doskonale wiedziała, że nie posiadam się z niecierpliwości .
-Ugrrr. No dobra dajesz ! - nie wiedziałam o co chodzi ale czekałam w ciszy nie przerywając jej.
-No to tak. 25 w tym miesiącu idziemy do plaży !! Musisz popytać rodziców o pozwolenie. ! Będzie tam cała paczka. Ja wezmę Alexa a Ty Mike'a.- czekała aż coś powiem.
Wiedziałam, że oczekuje ode mnie, że zacznę krzyczeć do słuchawki, dlatego chciałam ją troszeczkę zgasić.
-Yhm. No fajnie.-odpowiedziałam, zatykając jedną ręką słuchawkę, aby nie usłyszała jak się śmieję.
-Yyy.. to nie wiem. Tylko tyle ? !-krzyknęła aż podskoczyłam.
-Hahah ! Żartuje przecież . No jasne, tylko nie wiem czy tato i mama się zgodzą. -powiedziałam równocześnie wyobrażając sobie klub, światła, muzykę i On ! Mój osobisty Bóg !!.
-Ee tam ! Na pewno jakoś ich przekonasz.-odpowiedziała z otuchą.
-Dobra Natt ja spadam pogadać z nimi, bo akurat są na dole i dam Ci znać.-powiedziałam z ekscytacją.
-Ok to leć i mi wyślij sms. To paaa ! - pożegnała się i cmoknęła w słuchawkę.
Zaczęłam się z tej wariatki śmiać. Poszłam na dół i byłam dla wszystkich miła, żeby mnie puścili. Akurat  tato siedział w kuchni przy stole razem z mamą. Opowiedziałam, a raczej poprosiłam, żeby puścili mnie do tego klubu. Ku mojemu zdziwieniu się zgodził. Oczywiście coś tam protestował, ale mama go przekonała. Także musiałam to szybko oznajmić Natalie. Wysłałam jej sms'a o treści :
"Hej Natt. Gadałam z tatą... i pozwolił ! Także szykujemy się na 25 i czekamy !! : )"
Dostałam taką odpowiedź:
"Tak ? Boże to świetnie! Napiszę do Alexa a Ty napisz do Mike'a. : * "
" Już piszę... Fuck ! Przecież ja jestem z nim pokłócona przez Jason'a.. ;/ Muszę z nim pogadać i mu to wszystko wytłumaczyć. To spadam bo muszę przedzwonić do Niego papa :*"
Byłam cala w nerwach wykręcając do Niego numer, ale cóż musiałam mu to wytłumaczyć. Po pierwszym sygnale odebrał. Zdziwiło mnie to .
-Cześć.-powiedziałam.
-Cześć Kate.-odpowiedział sucho.
Ciarki mi przeszły po plecach.
-Mogę do Ciebie wpaść ?- zapytałam z nadzieją, że chociaż da mi szansę wyjaśnić to nieporozumienie.
-Wiesz co nie za bardzo. Mama ma gości. Może ja wpadnę do Ciebie ?-zapytał bez większego uczucia.
No ale czego ja mogłam się spodziewać ?
-Ok . To za 20 min ?-zapytałam.
- Ok. To pa .- powiedział i rozłączył się.
Ja umyłam się, ubrałam, uczesałam, pomalowałam itp. Byłam już gotowa i poszłam usiąść na kanapę i włączyłam Tv, żeby trochę się odstresować bo byłam cholernie pospinana.. W końcu usłyszałam dzwonek do drzwi. Moje serce zaczęło bić szybciej. Rodzice gdzieś pojechali więc mogliśmy mieć swobodę rozmowy.
Podeszłam do drzwi robiąc przy tym jeszcze ostatnie poprawki, licząc na to, że mój urok osobisty go urzeknie. Zobaczyłam Go. I machinalnie zdałam sobie sprawę jak bardzo za nim tęskniłam. Wszedł bez przywitania. usiadł na kanapie i rozebrał się. Zapytałam :
- Chcesz może czegoś do picia ?
- Kate.. Proszę .. Nie przedłużajmy tego, bo nie przyszedłem tu po to, żeby pić z Tobą wesoło herbatkę czy cokolwiek. Siadaj i mów co masz do powiedzenia, bo uważam, że należą mi się wyjaśnienia- powiedział ostro.
Nigdy go takiego nie widziałam. Bałam się wręcz. Nie sądziłam, że jest aż tak źle. Usiadłam i nie wiedziałam od czego zacząć. Postanowiłam, że zacznę od tego:
-No to tak. Jason to mój były chłopak.-wybałuszył na mnie oczy- tak. Nie odzywał się do mnie przez 2 lata i akurat wczoraj wysłał mi zaproszenie na tej stronce. Wkurzyłam się i nie przyjęłam, gdyż nie chciałam mieć z nim nic wspólnego. Nie widziałam tej wiadomości. Nie mówiłam Ci o nim nic, gdyż nie było takiej potrzeby a poza tym nie lubię tego wspominać .- Zamknęłam oczy i czekałam aż coś powie. Długo tak czekałam i czekałam aż się nie doczekałam. Otworzyłam oczy. Mike kucał przede mną i widać było na jego twarzy, że żałuje tego, że tak postąpił. Przytulił mnie i powiedział :
-Przepraszam. Na prawdę nie wiedziałem. Myślałem, że piszecie jak zobaczyłem to kwestię o spotkaniu. Byłem zazdrosny a nie dałem Ci dojść do słowa. Na prawdę Cie przepraszam. - powiedział, patrząc na mnie z miną a la kotek ze Shreka.
Nie chciałam mu szybko wybaczyć, postanowiłam sobie, że niech trochę pocierpi za to, że o takie rzeczy mnie oskarżył. Ale jak tak na mnie patrzył no.. Trudno było się nie uśmiechnąć.
-Mike wybaczam Ci, ale jeśli powtórzy się taka sytuacja a nie pozwolisz mi tego wyjaśnić to.- i nie pozwolił mi dokończyć swojej groźby bo namiętnie mnie pocałował.
Jejuu jak mi tego brakowało. Jakby go nie było przy mnie normalnie z kilka miesięcy. Fantastycznie było czuć, że już jest dobrze. Zapytałam go czy by poszedł ze mną i z Natt do Plaży. Oczywiście zgodził się . Doskonale wiem, że od razu sobie wyobraził mnie między facetami, więc dlatego nawet jeśliby się mu nie chciało i tak by poszedł, pilnować mnie przed innymi przystojniakami . Ale on był moim największym przystojniakiem i nikt nie mógł się z nim równać.  Pobyliśmy chwilę jeszcze ze sobą. On siedział na moim łóżku, jednak musiałam go przeprosić na chwilę, bo musiałam zadzwonić do Nataleczka, żeby wszystko opowiedzieć.